Zaznacz stronę

 „Ilekroć mam możność udać się w góry i podziwiać górskie krajobrazy, dziękuję Bogu za majestat i piękno stworzonego świata. Dziękuję Mu za Jego własne piękno, którego wszechświat jest jakby odblaskiem, zdolnym zachwycić wrażliwe umysły i pobudzić je do uwielbienia Bożej wielkości. W górach znajdujemy nie tylko wspaniałe widoki, które można podziwiać, ale niejako szkołę życia. Uczymy się tutaj znosić trudy w dążeniu do celu, pomagać sobie wzajemnie w trudnych chwilach, razem cieszyć się ciszą, uznawać własną małość obliczu majestatu i dostojeństwa gór”.   Jan Paweł II

 

Sportowe pasje Karola Wojtyły

Karol Wojtyła uwielbiał aktywność fizyczną. Wędrówki górskie, jazda na nartach, spływy kajakowe i piłka nożna, to jedne z najbardziej ulubionych sportów, które uprawiał. Karola nazywanego w dzieciństwie zdrobniale Lolkiem, a ze względu na zamiłowania do gry w piłkę nożną – Lolkiem bramkarzem lub Martyną od nazwiska słynnego polskiego przedwojennego obrońcy. Dla Wojtyły – młodego humanisty ważny był fakt, że dbałość o ciało stanowiło fundament do utrzymania dobrego stanu ducha.

Beatyfikacja oraz kanonizacja tego Wielkiego Rodaka skłaniają nas wciąż do pogłębionej refleksji nad Jego życiem i nauczaniem. Młody Karol regularnie grał w piłkę nożną, gdzie przeważnie stał na bramce, oraz jeździł na nartach. Bardzo ważnym elementem jego życia były wycieczki krajoznawcze, w tym spacery po okolicy Wadowic. W młodości miał styczność także z hokejem na lodzie. Wiemy, że od pierwszych klas gimnazjum, gdzie uczył się bardzo dobrze, wolny czas po nauce spędzał z rówieśnikami na grach sportowych i zabawach. Preferował aktywny wypoczynek i taką zasadę wcielał w życie także później, w okresie kapłaństwa, wśród społeczności akademickiej, którą prowadził.

Karol Wojtyła pisał: „Sport ujawnia bowiem nie tylko możliwości fizyczne człowieka, ale i zdolności intelektualne i duchowe. Ma nie tylko siłę fizyczną i wydolność mięśni, ale ma także duszę i dlatego musi w pełni okazywać swe oblicze”. Dawał przykład, że sport nie tylko hartuje ducha ale przede wszystkim buduje wspólnotę, której można przekazywać wartości i razem poznawać wielkość Stwórcy.

Karol Wojtyła promował szeroko rozumiane uprawianie sportu, szczególnie turystykę krajoznawczą, gdzie dostrzegał szansę na zbliżenie się do Boga, poznawanie ojczystej ziemi, jej kultury, tradycji i historii.

 

Wojtyła – „Martyna”

Wśród wielu sportowych zainteresowań to piłka nożna była jedną z pierwszych dyscyplin, którą młody Karol uprawiał. Jako chłopak, przyszły papież występował nieraz w piłkarskim zespole szkolnym i w zespole ministrantów, gdzie o piłkę walczył z pełnym poświęceniem. Wszystko dlatego, że do sportu przykładał się na poważnie.

„Wyraźnie różnił się od pozostałych, a jednak był jednym z nas, zwykłym naszym kolegą i przyjacielem. Cechowała go koleżeńskość, która się udzielała. Interesował się sportem, grał w piłkę nożną. Zachęcił go do tego starszy o 14 lat brat Edmund, lekarz, który zmarł w 1932 r. Graliśmy na łąkach nad Skawą, na skwerkach… Karol zyskał przydomek „Martyna” – od słynnego obrońcy lwowskiej „Pogoni” – Martyny, bo grał w obronie, a potem przeszedł na bramkę. Bary miał szerokie, więc pół bramki zasłaniał… Grał także w hokeja, uprawiał narciarstwo i inne sporty” wspomina Wojtyłę pan Eugeniusz Mróz, jego przyjaciel z gimnazjum oraz sąsiad z rodzinnej kamienicy w Wadowicach. Karol grał przeważnie na pozycji obrońcy i bramkarza. Miał do tego dobre warunki fizyczne: wysoką i barczystą posturę oraz charyzmat i waleczność.

Równie popularna była wtedy piłka ręczna (hazena). Grano w nią na tyłach wadowickiego gimnazjum przy ulicy Mickiewicza. W wadowickim Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół”, przy ulicy Sienkiewicza 9 odbywały się zajęcia z „ćwiczeń cielesnych”. Prowadzący je pedagog zaraził uczniów miłością do gór. Wspólnie chodzili na Babią, do Zubrzycy i nad Skawę. Spośród innych aktywności należy wspomnieć, że Wojtyła świetnie pływał, oraz zimą jeździł na łyżwach. Grał z kolegami w hokeja na zamarzniętym stawie przy drodze do  Radogoszczy.

Po przybyciu na studia do Krakowa Karol Wojtyła został kibicem klubu „Cracovia”, na której mecze chodził i której pozostał wierny do końca życia. Podczas wizyty tego klubu w Watykanie w styczniu 2005 roku Jan Paweł II nie omieszkał powiedzieć „Cracovia pany” klepiąc w ramię prezesa klubu. Otrzymał od klubu pamiątkową koszulkę w biało-czerwone pasy, ozdobioną napisami: „Wojtyła numerem jeden” oraz: „Karol Wojtyła”. Papież często pytał swoich współpracowników o miejsce drużyny w lidze. Jan Paweł II był honorowym kibicem zarówno FC Barcelony, jak i Realu Madryt. Co roku docierały do niego karnety sezonowe na mecze obu klubów, oba oznaczone numerem pierwszym.

 

„Usportowiony” Jan Paweł II

Po konklawe z 16 października 1978 roku dziennikarze zapytali Jana Pawła II, czy pozostanie wierny swoim dotychczasowym pasjom. Ojciec Święty miał odpowiedzieć: „Tego mi chyba nie pozwolą”. Wkrótce jednak okazało się, że nie musi całkowicie rezygnować z uprawiania sportu, w tym z jazdy na nartach, oraz z wycieczek w góry. Jan Paweł II spacerował oraz jeździł na nartach w Dolomitach oraz Alpach, o czym dowiedział się cały świat dzięki zdjęciom „usportowionego” papieża. Ojciec Święty zachęcał także innych do uprawiania sportu: „Sport to nie tylko radość życia i zabawa, ale także nauka pokojowego współistnienia, otwarcie na inne kultury, sposób nawiązywania kontaktów między narodami” powiedział w 1984 na Stadionie Olimpijskim w Rzymie.

Z górami wiąże się ciekawa historia związana z wyborem pierwszego Polaka na papieża. Dokładnie 16 października 1978 roku, niemal w tej samej chwili, kiedy ogłoszono wyniki konklawe,  polska himalaistka Wanda Rutkiewicz jako pierwsza Europejka zdobyła najwyższy szczyt świata – Mount Everest. Na pamiątkę tych wielkich wydarzeń podarowała Ojcu Świętemu kamień ze szczytu, który miał leżeć na biurku papieża. W czasie spotkania z Wandą Rutkiewicz Jan Paweł II powiedział: “Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko”.

 

Wielki miłośnik gór

„Wobec piękna gór czuję, że On jest. I wtedy zaczynam się modlić”.

Jedną z ulubionych aktywności sportowych Wojtyły było piesze wędrowanie po górach. Zamiłowanie do gór odziedziczył po ojcu, który w młodości towarzyszył mu w większości tego typu wycieczek. Wojtyła, już jako papież, wspominał dziecięce wędrówki po Kalwaryjskich Dróżkach, które odbywał z ojcem. Później chodził nimi jako ksiądz, biskup, kardynał. Nie zapomniał o nich nawet w Rzymie. Pielgrzymując do Ojczyzny, zaglądał także do Kalwarii.

Najczęściej odwiedzanym przez Wojtyłę szczytem była Jaworzyna (890 m) w Beskidzie Małym. Po 2004 roku Jaworzyna została nazwana Gronią Jana Pawła II. Po raz pierwszy przywędrował tu z ojcem w roku 1930. Z polany na jej szczycie roztacza się rozległa panorama na Tatry, Pilsko, Policę, Babią Górę, wzgórza otaczające Lanckoronę i Kalwarię Zebrzydowską oraz rodzinne Wadowice. W roku 1932 na pobliskim Leskowcu wybudowano schronisko. Młody Karol z przyjaciółmi często urządzali wycieczki w tamte tereny.

Jan Paweł II powiedział o górach, że: „Tutaj łatwiej się modlić!”. Było to dobrze widać w czasie prywatnych wędrówek po włoskich szczytach. Papież szukał w nich ukojenia oraz ciszy do modlitwy, medytacji i lektury. Góry pozwalały ukoić ludzkie niepokoje i ułomności oraz odnaleźć siłę dla ciała i ducha.

Takich prywatnych wycieczek było ok. 150, nie licząc oficjalnych wyjazdów, w tym 104 zagranicznych podróży Jana Pawła II i 146 wizyt apostolskich we Włoszech. Swego czasu papież zaprosił na narty prezydenta Włoch, Alessandro Pertiniego. Były prezydent Włoch powiedział kiedyś, że Ojciec Święty śmiga na nartach jak jaskółka. Sam Wojtyła nie wstydził się swoich umiejętności narciarskich. Będąc kardynałem został zapytany, czy to uchodzi, by jeździł na nartach. Odpowiedź była krótka i błyskotliwa: „Jedyne, co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach”. Dobrze pamiętamy zdjęcia papieża z wyjazdów we włoskie Dolomity, gdzie spacerował i modlił się brewiarzem. Pierwszy raz Ojciec Święty wypoczywał w górach w Lorenzago di Cadore w Dolomitach w 1987 roku. Dolomity, gdzie odpoczywał sześć razy i Alpy (mała miejscowość Les Combes w Introd, położone u stóp najwyższych szczytów Europy, w Dolinie Aosty, goszczące Go od 1989 r. dziewięć razy) zastąpiły papieżowi ukochane Tatry. O nich przypominały rwące górskie strumienie, nad którymi papież lubił długo przystawać. Jan Paweł II często wybierał się na długie, wcześniej zaplanowane 8- godzinne górskie wędrówki po wysokich szczytach, pod warunkiem, że dopisywała słoneczna pogoda.

Organizacja prywatnych, papieskich górskich wędrówek należała do obowiązków centralnego biura Straży Państwa Watykańskiego pod wodzą komendanta Camillo Cibina. Jednym z osób oddelegowanych do tych zadań został członek żandarmerii watykańskiej (do 2002 roku Korpus Straży Państwa Watykańskiego) Egildo Biocca. Do koordynacji papieskich wędrówek miał właściwe przygotowanie. Został wychowany w górzystych terenach Abruzji (wschodnie Włochy). Od dziecka znał i kochał włoskie góry, przy tym dobrze jeździł na nartach. Góry Abruzji znajdują się najbliżej Rzymu, dlatego łatwo jest tam dojechać z Watykanu jak i Castel Gandolfo.

Górskie wycieczki papieża podlegały dość stałemu porządkowi. Przeważnie przed godziną 10. rano papież wyjeżdżał na wycieczkę z towarzyszącymi mu osobami, w czasie której zjadał z nimi obiad na świeżym powietrzu. Wracali po południu. Papieżowi towarzyszyło dwóch członków ochrony idących z przodu. Tuż za nim szedł osobisty sekretarz biskup Stanisław Dziwisz oraz ks. prof. Tadeusz Styczeń, uczeń i następca Wojtyły na katedrze teologii moralnej KUL. Na końcu w większej grupie byli m.in. rzecznik prasowy Watykanu Joaquin Navarro-Valls i lekarz papieski doktor Renato Buzzonetti. Za techniczną stronę papieskich wakacji odpowiadał miejscowy stały diakon Vagliero Miozzi.

Poza pracownikami Watykanu, którzy towarzyszyli Janowi Pawłowi II w górskich wyprawach, byli jeszcze przewodnicy znający włoskie Alpy i Dolomity. Jednym z bardziej znanych i lubianych przez Jana Pawła II alpejskich przewodników był Lino Zani. Niedawno wyszła książka – wywiad, pt.: „Był człowiekiem, był świętym”, w której Zani opowiedział o szczegółach dotyczących narciarskich wypraw papieża Polaka. Przewodnik Zani spotkał Jana Pawła II w schronisku położonym na wys. 3050 m, na lodowcu Adamello we włoskich Alpach. Ugoszczenie papieża w schronisku o spartańskich warunkach było niemożliwe, jednak przekonał ich do tego ks. Stanisław Dziwisz mówiąc, że to miejsce idealne dla Ojca Świętego.
Od czasu, kiedy papież zaczął chorować i nie miał już nadto sił na długie górskie wędrówki, zastępował je spacerami. Papież chodził na nie z dala od ruchliwych szlaków, dokąd zabierano go samochodem czy kolejką linową. Często miejscem spacerów były ogrody papieskich rezydencji. Od czasu, kiedy wiek i choroba osłabiły papieża, Ojciec Święty podparty laską przechadzał się po górskich dolinkach. Podobnie było po 1993 roku, kiedy podczas upadku papież zwichnął prawy bark i po hospitalizacji nie wolno mu było jeździć na nartach.

 

Wakacje Jana Pawła II

Papieska letnia rezydencja

Na wakacje papież opuszczał miejsce swojej oficjalnej siedziby w Watykanie i udawał się do letniej rezydencji w Castel Gandolfo na trzymiesięczny (lipiec-wrzesień) wypoczynek. Położona 40 km na południe od Rzymu posiadłość po traktatach laterańskich (1929) została uznana za eksterytorialną własność Watykanu. Dużą zaletą tego miasteczka jest bliskie sąsiedztwo Watykanu, dokąd (ilekroć zachodziła taka potrzeba) papież mógł powrócić. Podczas papieskiego urlopu to małe miasteczko rodziło się na nowo, odwiedzane przez tysiące wiernych i turystów. Tu też dochodziło do spotkań oficjalnych z papieżem, jak również odbywały się spotkania z przyjaciółmi m.in. z czasów gimnazjalnych. Za Pałacem ciągnie się rozległy ogród będący miejscem spacerów i odpoczynku dla Ojca Świętego, które zadowalały papieża. W Castel Gandolfo papież wspólnie z wiernymi odmawiał Anioł Pański pojawiając się na balkonie swojego domu.

Z gospodarstwa rolnego i ogrodu w Castel Gandolfo dojrzewające warzywa i owoce trafiają potem na papieski stół w Watykanie. Niedawno ogród został udostępniony do zwiedzania dla turystów. Kiedy w papieskiej rezydencji wybudowano basen, papież lubiący pływanie, bardzo się z niego ucieszył. Biografowie Jana Pawła II twierdzą, że kiedy papież był w pełni sił, chętnie korzystał z basenu, a przed obiadem biegał. Basen stał się obiektem pewnej anegdoty.  Otóż, kiedy jeden z dziennikarzy zapytał wprost, czy budowa basenu w Castel Gandolfo nie jest zbytnią ekstrawagancją, Papież żartobliwie odpowiedział, że „kosztuje znacznie mniej niż organizacja nowego konklawe”. W Castel Gandolfo dochodziło do wielu intelektualnych spotkań, seminariów z ludźmi nauki i kultury z całego świata. Tu powstała jedna z najbardziej znanych książek Jana Pawła II: „Pamięć i tożsamość” na bazie odbytych w 1993 roku rozmów papieża z dwoma polskimi uczonymi: księdzem profesorem Józefem Tischnerem i profesorem Krzysztofem Michalskim.

Nierzadko papieskimi kurortami stawały się ośrodki odwiedzane podczas pielgrzymek. W Toronto w Kanadzie przed spotkaniem z młodzieżą, Papież wypoczywał pięć dni na Strawberry Island (Wyspa Truskawkowa) na jeziorze Ontario. W Polsce na parę dni w letnią rezydencję papieską przemieniła się zakopiańska „Księżówka” czy pokamedulski klasztor w Wigrach na Mazurach.

Jan Paweł II był również fanem motoryzacji. Kiedyś odwiedził fabrykę Ferrari w Modenie. Wówczas Piero Ferrari, syn legendarnego Enzo – założyciela firmy, przewiózł go po torze we Fiorino. 17 stycznia 2002 zespół Ferrari z Maranello gościł u Jana Pawła II. Kierowcy Formuły I Ferrari – Michael Schumacher oraz Rubens Barrichello. Usłyszeli wtedy: „Wasza obecność stanowi dla mnie okazję do przypomnienia o tym, jak ważny jest sport w dzisiejszym społeczeństwie”.

 

Aktywne „Środowisko” u św. Floriana w Krakowie

Po zakończeniu pracy duszpasterskiej w Niegowici k. Bochni, w sierpniu 1949 roku ks. Wojtyła został wikarym przy kościele uniwersyteckim św. Floriana w Krakowie. Organizował tu duszpasterstwo akademickie. Odprawiał w nim poranne Msze Święte i prowadził naukowe spotkania z młodzieżą, które przyciągały tłumy. Chętnie uczestniczyły w tych spotkaniach rzesze studentów, którzy sukcesywnie dawali zaczyn przyszłej „Rodzinie”,  nad którymi duszpasterską opiekę sprawował ks. Karol Wojtyła, zwany „Wujkiem”. „Tworzyliśmy Rodzinkę” – mówili uczestnicy wypraw z księdzem, a potem biskupem Karolem Wojtyłą. Niedługo później spotkania przeniosły się poza kościelną ambonę i rozpoczęły się wycieczki grupy nazwanej „Środowiskiem” w góry i na kajaki.

Studenci szybko poznali zamiłowanie ks. Wojtyły do wysiłku fizycznego, aktywnego spędzania wolnego czasu na łonie natury, gdzie zajmował się kontemplowaniem przyrody oraz wielbił Stwórcę w modlitwie. Wujek był, jak mówili, „do tańca i do różańca”. O historii i dziejach tego szczególnego duszpasterstwa opowiada książka „Zapis drogi”. Jan Vetulani, jeden z pierwszych członków “Rodzinki”, powiedział kiedyś, – “Myśmy, spotykając Wujka na naszej drodze, wygrali los na loterii naszego życia”.

 

Zapis spływów kajakiem

Poza górskimi wędrówkami latem i narciarskimi szusami zimą ks. Wojtyła równie chętnie, razem z młodzieżą, wybierał się na spływy kajakowe po Mazurach i Suwalszczyźnie. Jednym z aktywnych działaczy „Środowiska” i organizatorem takich spływów był młody wykładowca Politechniki Krakowskiej, Jerzy Ciesielski, który w późniejszym okresie zginął tragicznie w nurtach Nilu podczas wycieczki statkiem w 1970 roku. Przyszły papież najchętniej przemierzał wodne szlaki w swoim składanym kajaku nazwanym „Kaloszem”, który dziś można oglądać w Muzeum Archidiecezjalnym w Krakowie. Wojtyła odbył ze Środowiskiem ok. stu podróży w góry i na kajaki. Z książki „Zapis drogi” możemy dowiedzieć się m.in., jak każdy dzień ks. Wojtyła rozpoczynał Mszą Świętą przy ołtarzu z kajaków lub wioseł, a kończył modlitwą przy ognisku.

Podczas jednej z takich letnich wypraw duszpasterstwa akademickiego na kajaki, 4 lipca 1958 roku ks. Wojtyła dowiedział się, iż został mianowany biskupem. Z Mazur wezwano go pilnie do Warszawy, gdzie przekazano oficjalną nominację. Został zapytany przez kard. S. Wyszyńskiego, co zamierza zrobić. “Wracam na Mazury, do młodzieży”, odparł Wojtyła. Młodzież przywitała swojego wychowawcę entuzjastycznie, choć z jednym zmartwieniem, jak teraz będą się do niego zwracać. Odpowiedział: “nie ma powodu, żeby “Wujek” został zlikwidowany”. Pływał zatem dalej z młodymi przyjaciółmi, wychowankami. Robił to aż do roku 1978, kiedy to jak sam powiedział: “przesiadł się z kajaka na Łódź Piotrową”. Ostatni spływ z Jego udziałem odbył się latem 1978 roku. W pierwszym liście do „Środowiska” z 30 października napisał m.in.: „Skoro piszecie, że kajak zamieniłem na łódź, to widzicie, że trzeba mi teraz więcej wioślarzy, więcej siły duchowej, którą spodziewam się od Was otrzymywać przez Wasze modlitwy. Liczę na nie”.

Pośród wielu miejsc spływów kajakowych „Środowisko” szczególną sympatią obdarzyło Pojezierze Drawskie, przez które dziś wiedzie kilkudziesięciokilometrowy Szlak Kajakowy im. Księdza Kardynała Karola Wojtyły. Ks. Wojtyła uczestniczył w spływach Rurzycą oraz brał udział w spływach kajakowych rzekami Słupią, Brdą i Wdą. Na tej ostatniej od kilku lat organizowany jest Spływ Kajakowy Śladami Jana Pawła II.
Poza utrwalonymi miejscami spływów kajakowych w formie szlaków papieskich, powstały także górskie, turystyczne szlaki. Jest ich w Polsce bardzo wiele. Biegną ścieżkami, które przed laty przemierzał Karol Wojtyła. Przypominają o miejscach, przez które przyszły papież wędrował – najpierw jako ksiądz, potem biskup i kardynał oraz które odwiedzał jako papież.

 

Spotkania ze sportowcami

Mecenas sportu

Papież często spotykał się ze sportowcami, za których się modlił. Na prywatnych audiencjach przyjmował ich tysiące z całego świata. Podczas pielgrzymki do Polski, w Elblągu w 1999 roku, spotkał się z polskimi sportowcami. Powiedział do nich: „Każdy rodzaj sportu niesie z sobą bogaty skarbiec wartości, które zawsze trzeba sobie uświadamiać, aby móc je urzeczywistnić. Ćwiczenie uwagi, wychowanie woli, wytrwałość, odpowiedzialność, znoszenie trudu i niewygód, duch wyrzeczenia i solidarności, wierność obowiązkom – to  wszystko należy do cnót sportowca. Zachęcam was, młodych sportowców, abyście żyli zgodnie z wymaganiami tych wartości, abyście w życiu byli zawsze ludźmi prawymi, uczciwymi i zrównoważonymi, ludźmi, którzy budzą zaufanie i nadzieję.” Jednym z ważniejszych było spotkanie 29 października 2000 roku na stadionie olimpijskim w Rzymie, na które przybyło ponad 60 tysięcy zawodników. Na audiencji  Jan Paweł II przyjął również przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Juana Antonio Samarancha, któremu przekazał, że  sport „to najlepsza droga do pokonania granic”. Przyjmował m.in. Pelego, Ronaldo, drużynę Realu, Wisły i Cracovii, polską reprezentację i  polskich olimpijczyków, biorących udział w Igrzyskach Olimpijskich w Atenach.

Ważnym wydarzeniem było utworzenie w sierpniu 2004 roku w Watykanie departamentu sportu. „Sport zajmuje znaczącą pozycję, zarówno na poziomie osobistym, jak i globalnym” – jak napisano w oświadczeniu opublikowanym w Watykanie. „Jest systemem nerwowym współczesnego świata i nowym polem działania Kościoła. Kościół, który zawsze wykazywał zainteresowanie ważnymi aspektami ludzkiej koegzystencji, bez wątpienia musi zwrócić się także ku sportowi, który jest polem do nowej ewangelizacji” (Watykan,  sierpień 2004). Jan Paweł II wyraził nadzieję, że nowy departament będzie pracował na rzecz „…promocji sportu jako części kultury i nieodłącznego elementu rozwoju człowieka w służbie pokoju i braterstwa”. Papież Jan Paweł II jako pierwszy papież-kibic 29 października 2000 roku uczestniczył na widowni w całym meczu piłkarskim Reprezentacji Włoch z Resztą Świata.

Karol Wojtyła zapisał się w historii jako osoba święta, dla której rozwój duchowy dopełnia się także dzięki kształtowaniu kultury fizycznej. Jan Paweł II przez aktywny udział w działalności sportowej ukazywał, że w kulturze fizycznej możemy odnaleźć wartość wspólnoty oraz możliwość realizacji własnego „ja”. Jest to również droga do wzrastania w duchu Ewangelii i  nie jest dostępna tylko wybranym. To m.in. w sporcie Jan Paweł II znajdował elementy, które pomagały mu kroczyć drogą świętości.

W liście do „Środowiska” (w: „Zapis drogi”) z 08.01.1997 Jan Paweł II napisał: „Do tradycji „środowiska” należą różne formy wycieczek i wędrówek pieszych, rowerowych, jakowych, narciarskich. W tej dziedzinie byłem z Wami i muszę dodać, że wiele korzystałem z Waszych inicjatyw, z doświadczeń sportowych i umiejętności. Odnowiłem w sobie moje własne umiejętności turystyczne: nauczyłem się nocować pod namiotem, uczestniczyć w biwakach, a przy tej sposobności poznawać nieznane mi przedtem uroki polskiej ziemi, zarówno na południu, w obszarze górskim, jak też na północy, w rejonie pojezierzy. Nigdy bez Was nie byłbym nawiedził, a przez to umiłował jeszcze bardziej, tylu miejsc, które należą do bogactwa mojej Ojczyzny; nie wchłonąłbym tego całego bogactwa w sposób bardzo prosty, a równocześnie bardzo autentyczny. Do tego była potrzebna właśnie Wasza młodość, Wasze umiejętności, które mi pozwoliły – mnie niewiele starszemu od niektórych wśród Was – na nowo czuć się młodym. Kiedy byłem w Waszym wieku, nie było mi dane doświadczyć tego wszystkiego. Był to czas II wojny światowej i okupacji. Kiedy okupacja się skończyła, nastały wprawdzie czasy stalinowskie, ale okazało się, że młodość jest silniejsza od tych zagrożeń, jakie system niósł w sobie, i że znajduje drogę do prawdziwych wartości, że je odnajduje w kontekście wielkiego dziedzictwa, które jest nie tylko dziedzictwem kultury, ale przed tym jeszcze dziedzictwem Kraju ojczystego i krajobrazu.”

Autor: Radosław Janica